Hejo!
To po kolei... :)
Shinybox,
słyszałam o tym jakiś czas temu - natknęłam się podczas przeglądania
instagramowych zdjęć. Zapragnęłam sama otrzymać owe pudełko, które bądź
co bądź - jest niespodzianką, a je uwielbiam niewyobrażalnie.
Nadarzyła się okazja, gdyż 4 urodziny Shinybox, pokryły się z końcem roku akademickiego.
Pracuję, więc czemu by chociaż raz nie wydać pieniędzy na tego typu "przyjemność".
Paczka
przyszła 4 dnia - pierwszeństwo mają osoby, które mają subskrypcję - ja
zamówiłam jednorazowo, płacąc dzięki kodowi promocyjnemu[brak płatności
za przesyłkę] - 49zł.
Poczekałam z otwarciem, aż do powrotu z ostatniego egzaminu.
Paczkę
dostarczył kurier, rozpakowałam z pierwszej warstwy charakterystycznej
dla tego typu dostaw i moim oczom ukazało się piękne różowo - białe
pudełeczko z piękną grafiką na wierzchu.
To
napiszę od razu - pudełeczka(ich wygląd) są naprawdę prześliczne,
zaskakują mnie za każdym razem(gdy przeglądam zdjęcia). Również i to
było urocze, mimo iż za różem nie przepadam.
Otworzyłam je. Środek pudełeczka nie był już różowy, lecz biały w kolorowe kropeczki. Coś pięknego!
Kosmetyki
były "zapakowane" w papier a'la śniadaniowy. Dołączona była ulotka z
krótkim opisem każdego przedmiotu oraz jego wartością. Do pudełka z
subskrypcją były dołączone 2 dodatkowe produkty, które to u mnie się nie
znalazły.
Nie kupuję wyjątkowo dużo kosmetyków, gdyż spora ich część mnie uczula, bądź po prostu jest mi szkoda pieniędzy. Nie maluję się w zasadzie w ogóle. Pozostaję naturalnie sobą! :)
Zawartość
pudełeczka okazała się nawet dla mnie fajna. Ze wszystkich przedmiotów -
będę musiała komuś oddać jedynie odżywkę do ciemnych włosów farbowanych
- jestem blondynką, również naturalną.
W skład zestawu wchodzi:
- lakier do paznokcie(super trwały, ponoć do 7 dni)
- henna do brwi i rzęs(kolor brązowy)
- próbka kremiku 50 na opaleniznę
- suplement diety - witaminki, kwas foliowy, magnez, żelazo itp.
- kremik tonujący na buźkę + nawilżenie
- herbatka(wspomagająca odchudzanie), no ja raczej nie muszę się odchudzać, ale zawartość owoców i kwiatów baaardzo mnie kusi!
- krem nawilżająco-regenerujący
- maska regeneracyjna na ciemne włosy farbowane
Moim
zdaniem, zawartość bardzo mile zaskakująca, osobiście sama bym tego nie
kupiła, stąd prawdopodobnie jednorazowy wydatek na pudełko był dobrym
pomysłem :)
To
co już wypróbowałam to kremik nawilżająco-regenerujacy. Nogi golę, a
skóra często jest podrażniona i się wysusza. Wczoraj nasmarowałam i
efekt dziś był już widoczny.
A
co do lakieru, bo też wczoraj go testowałam - aktualnie mi nie pasuje
kolorystycznie, w końcu paznokietki maluję w zależności od
humorku[wczorajszy humorek zadecydował o kolorze błękitno-brokatowym].
Kolejnym punktem wpisu są... studia :)
Nie chcę się o nich rozpisywać za dużo, gdyż nie będą "głównym tematem", ewentualnie pobocznym.
Poruszę go jednak teraz, gdyż aktualnie jest to temat na Topie.
Warto założyć konta na kilku uczelniach, tych bardziej "preferowanych" i mniej.
Mamy rok na zadecydowanie czy kierunek nam się podoba czy też nie.
Stąd
właściwie lepiej dostać się gdzieś na studia, a później spróbować
przenieść/bądź poprawiać maturę, niż mieć "rok" w plecy, zresztą co kto
woli.
Osobiście założyłam konta na trzech uczelniach, dostałam się na trzy - w 1 bądź 2 turze.
W
jednej uczelni kierunki aż tak mnie nie interesowały, w drugiej -
bardzo zaciekawiła mnie specjalizacja, trzecia natomiast była super
opcją, ale w Gdańsku.
I ostatecznie spośród dwóch uczelni, wybrałam tą bliżej mnie, tzn - w Warszawie.
Pierwszy
semestr wydawał się straszny pod względem organizacyjnym. Dużo nowych
ludzi i miejsc, dojazdy okropne - jeszcze most był nieodbudowany, to
droga trwała ode mnie ok. 45/55minut. Pod względem naukowym był dosyć
łatwy. Jeśli się nauczyłam miałam dobre oceny.
Drugi semestr... Tu się zaczęło - a mówi się, że "pierwszy rok" jest najłatwiejszy :D
Drugi
semestr był wyzwaniem. Pierwszą sesję zaliczyłam w zerówkach. W drugim
nie było takich możliwości, a nawet musiałam dwa egzaminy pisać w 2
terminie(poprawki są we wrześniu, na szczęście mnie nie dotyczą, uff).
Profesorowie/Doktorzy są różni... Niektórzy sprawiedliwi, niektórzy wcale - ot urok studiowania.
W zależności od wyników ostatnich dwóch egzaminów - będę składać wniosek o stypendium.
Studia... Wydają się przyjemne. Nie wszystko czego się uczę mnie interesuje, ale nie w tym sęk. Ważne by "ogół" tego o czym nam mówią, bądź też sami nauczamy się - było interesujące dla nas.
W
pierwszym semestrze w ramach wf - wybrałam niestandardowo taniec
towarzyski, natomiast w drugim - wspinaczkę. Było to miłym oderwaniem od
szału nauki.
Drugi semestr, po sesji zimowej - spędziłam chodząc do pracy.
Cóż mogę powiedzieć...?
Czas
na studiach zlatuje baaardzo szybko, warto więc korzystać ze
wszystkiego co się da. By nie doszło do sytuacji, że gdy mając tytuł,
nie mamy żadnego doświadczenia.
Na te wakacje udało mi się załatwić płatny staż w jednej firmie powiązanej z bankowością.
W środę idę na szkolenie.
Również
złapałam się innej pracy, która ma formę "dorywczej", tzn pracuję kiedy
w zasadzie mi pasuje i wybieram spośród zleceń, które otrzymam. Chcę
zdobyć możliwie jak najwięcej doświadczenia, bo szukając stażu -
zauważyłam, że jest wymagane w jak największej postaci.
W czasie wakacji planuję również przeznaczyć czas na naukę angielskiego(semestr - w miesiąc).
Dwa
lata temu uczestniczyłam w intensywnym kursie miesięcznym i zauważyłam
bardzo duże efekty. Oczywiście zależy to od każdej osoby z osobna - w
jaki sposób podchodzi do pewnych kwestii. Mi nauka języków kompletnie
nie idzie, ale jest potrzebna - to więc mnie motywowało.
I tak w drugim tygodniu codziennych zajęć, zaczęłam nawet myśleć po angielsku i to dosłownie. Zostało to do dziś - czasem wolę coś napisać/powiedzieć po angielsku bo jest mi bliższe(czasem polskie słowo ucieka), bądź ma krótszą formę.
Na koniec Wam zostawiam ciacho, na które idę - życzę Wam inspiracji i zajadania własnych, zrobionych przez Siebie! :)
I tak w drugim tygodniu codziennych zajęć, zaczęłam nawet myśleć po angielsku i to dosłownie. Zostało to do dziś - czasem wolę coś napisać/powiedzieć po angielsku bo jest mi bliższe(czasem polskie słowo ucieka), bądź ma krótszą formę.
Na koniec Wam zostawiam ciacho, na które idę - życzę Wam inspiracji i zajadania własnych, zrobionych przez Siebie! :)
Miłej soboty Wam życzę!
Polska wygrała, więc w sumie dzisiejszy dzień już jest idealny dla większości Polaków, którzy są kibicami! :)
Ciacho wygląda przepysznie <3 Przyjemnie czyta się twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!
UsuńTwoje również :)
Shinybox kiedyś do pudełek wkładali tylko same kosmetyki i akcesoria. jestem zdziwiona taka dużą ilością suplementów diety.
OdpowiedzUsuńDodałam bloga do obserwowanych
Idę wraz za popytem - muszą zmieniać swoją zawartość by dostosować się do kupujących.
UsuńMi najbardziej spodobało się pudełko ze świeczkami, niestety ale za późno dowiedziałam się o pudełeczku.
Kosmetyków nie używam, aczkolwiek kremik nawilżający jest super, myślę też że zacznę korzystać na tonującym kremikiem :)