Hejo!
Taaa, nie pisałam ostatnio, bo się sporo działo.
Z soboty na niedzielę zaplanowaliśmy z bratem i tatą wybrać się rowerami na pokaz sztucznych ogni z racji "Wianków".
Wyszło
jak wyszło, że potrącił mnie samochód. Jakiś młody chłopak, zauważył
tylko panią jadącą przede mną. A ja sama gdy drugi raz spojrzałam czy
się zatrzymuje - zauważyłam, że jest już za późno. Nie jechał szybko -
stety(aż tak strasznego nic się nie stało) i niestety(myślałam że się
zatrzyma, jednakże tuż za panią chciał przejechać - gdy spojrzał na mnie
również było za późno na cokolwiek).
Przyjechał do mnie chłopak w niedzielę rano, chciałam spędzić z nim czas mimo złego stanu.
W poniedziałek wylądowałam w szpitalu(od 9-18 zapewnione atrakcje, oj tsa...), chłopak załatwiał wpisy do indeksu.
Diagnoza?
*Mocno zbity bark
*Złamana kość ogonowa
Oprócz tego siniaki, otarcia i krwiaki.
Niby nic poważnego, jednakże zero dźwigania i aktywności fizycznej na ok. 2 tygodnie.
Najgorzej jest nocą - bo każdy ruch praktycznie mnie budzi ze względu na odczuwanie ogromnego bólu.
Mimo wszystko kolaż z najładniejszych zdjęć z owego pokazu mam!
Tu Plac Unii, byliśmy w parku Ujazdowskim - ogólnie Śródmieście i miejsca z dzieciństwa :)
Wtorek należał do egzaminów z pływania i biegów, w których uczestniczył chłopak.
Poszło mu bardzo dobrze, teraz czekamy tylko na jego wyniki matur i ostateczne wyniki rekrutacji do poszczególnych uczelni.
Dzień
zakończyliśmy pobytem w kinie na filmie "Obecność", powroty o 23:30 po
takim horrorze(nie należał do najstraszniejszych, ale był i tak dobry)
były pełne emocji :D
Następnego dnia mój Luby wyjechał.
Na zakończenie tego spotkania kupiliśmy sobie po KinderJoy-u :P
Następnym razem gdy przyjedzie - wymienimy się zabawkami :P
Co
do stażu - musiałam zrezygnować na trudności w poruszaniu się oraz
niesprawności prawej ręki(jestem oburęczna, ale jednak więcej siły mam w
prawej, stąd robienie wszystkiego lewą mnie po prostu męczy).
Alternatywą na to jest szukanie kursu angielskiego na ten miesiąc.
Później wyjeżdżam, a w zasadzie idę na pielgrzymkę.
Pielgrzymka
Taak, idę bo chcę zmierzyć się ze swoimi słabościami, wypady w zasadzie podchodzi pod survivalowy :)
Namiot, menażka, mycie się pod zimną wodą w misce, zupa jako jedyny zapewniony posiłek, reszta na własną rękę.
Mojego chłopaka będzie to drugi wypad, ale z innego miejsca w nieco innym stylu.
Postawiliśmy
na pielgrzymkę akademicką, wybraliśmy jedną z pośród kilkunastu grup o
pięknym kolorze oraz ciekawej tematyce konferencji, której będą
towarzyszyć tańce i śpiewy - a to w zasadzie łączy moje(śpiew) i
jego(taniec) zamiłowanie!
Nie
powiem, iż po tym wypadku pojawiają się większe wątpliwości, ale jak ja
postawię sobie cel - zrobię wszystko(w miarę rozsądku) by go osiągnąć
:)
Będzie na nas czekać ok 300km, które pokonamy w zasadzie 10 dni(05.08-15.08).
Zabieram ze sobą dwie intencje - dla mnie bardzo ważne.
Szczerze nie mogę się doczekać, mimo iż się boję - jestem bardzo aktywną osobą, ale dochodzi do tego pogoda, różne niespodziewane sytuacje(których w moim życiu akurat ani trochę nie brakuje) jak i również sama kwestia wypadku i jego skutków.
Lecę sprzątać w miarę moich możliwości, pogoda przepiękna.
Wpisy mam już wszystko - a więc... zaczęły się wakacje! :D
Miłego dnia! =)
Życzę dużo zdrówka! I podziwiam, że wybierasz się po pielgrzymkę mimo wszystko ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko spotykam oburęczne osoby w życiu, jak się tego nauczyłaś? Jestem leworęczna ;p
Dziękuję bardzo! :)
UsuńCzy się wybiorę, to dopiero zobaczymy - ale jestem uparciuch, ma to plusy i minusy :D
Jak się tego nauczyłam... Mamy pytałam - od początku chciałam robić wszystko lewą ręką, rodzice uczyli mnie prawą. I tak de facto robię wszystko dwoma rękoma(oprócz pisania), często łapię coś lewą ręką, bądź lewą ręką sięgam po coś - bo jest mi tak po prostu lżej. Jednakże silniejsza jest u mnie prawa(złamaną miałam kiedyś lewą i od tamtej pory się to trochę zaciera).
Leworęczne są ponoć inteligentniejsze!
Wykorzystaj to! :D
Miłego wieczorku!